AKTUALNOŚCI

AKTUALNOŚCI

Debiuty są najciekawsze!

Maciej Dejczer stworzył jeden z najbardziej rozpoznawalnych za granicą polskich filmów – „300 mil do nieba”. Historia o dwóch chłopcach, którzy w poszukiwaniu lepszego życia chcą nielegalnie przedostać się na Zachód, to piękny film drogi, który otworzył oczy wielu na problemy Polski w latach 80. Na Dwóch Brzegach pokazujemy cyfrowo odrestaurowaną wersję filmu, a sam reżyser zdradza, które filmy z naszego programu wzruszyły go najbardziej.

Magdalena Rudnicka: Widzowie festiwalu będą mieli okazję zobaczyć zrekonstruowaną cyfrowo wersję „300 mil do nieba”. Cieszy się Pan, że film znowu trafia na duży ekran?

Maciej Dejczer: Sprawia mi to wielką przyjemność. W zeszłym roku zostałem z tym filmem zaproszony na Berlinale. Zaproszenie było umotywowane tematyką „300 mil do nieba”, którą jest emigracja. W Berlinie było pełne kino, a widzowie przyjęli tę produkcję bardzo emocjonalnie. Teraz, kiedy film został zrekonstruowany cyfrowo, ogląda się go z większą przyjemnością, ponieważ jego wersja celuloidowa była dość mocno zniszczona. Cieszę się, że Pani Grażyna Torbicka zdecydowała się „przytulić” mój film i pokazać go ponownie w kinie. To też wspaniała okazja, aby zaprosić kilku twórców, którzy pracowali razem ze mną nad tą produkcją.

To Pana pierwsza wizyta na Dwóch Brzegach?

Na festiwalu Dwa Brzegi jestem po raz pierwszy i to, co mnie zaskoczyło, to ogromna ilość wspaniałych filmów. „Franz”, „Maudie”, „Niemiłość” – to są tytuły, które wzruszają, wywołują emocje. Podczas oglądania „Póki jest jasno” ludzie płakali co kilkanaście minut. To dokument o chorującym na stwardnienie zanikowe boczne człowieku, w którym wciąż jest mnóstwo życia. Właściwie nigdy przedtem nie widziałem równie życiodajnego filmu! Jest on o tyle zaskakujący, że im bardziej główny bohater choruje, tym bardziej staje się aktywny – realizuje chociażby pełnometrażowy film. Tutaj na każdym pokazie sala jest pełna widzów. Sam nie widziałem wszystkiego, bo program jest rozbudowany i nie na wszystko starcza mi czasu. Dla filmów, które są przepiękne i wspaniałe, trzeba zostawić trochę miejsca w głowie i w sercu. Niemniej jednak bardzo się cieszę, że mój film jest jedną z produkcji pokazywanych na tym festiwalu. Macie tutaj niezwykłą publiczność, reagującą niezwykle emocjonalnie. Taka ilość widzów na seansach jest niespotykana.

Jest Pan jednym z jurorów podczas Międzynarodowego Konkursu Filmów Krótkometrażowych. W konkursie startuje dużo młodych twórców filmowych, dopiero rozpoczynających przygodę z kinematografią. Jakie błędy popełniają najczęściej?

W moim odczuciu to właśnie debiuty są najciekawsze, a filmy krótkometrażowe są ich najlepszą formą. Sam kiedyś zrobiłem film krótkometrażowy. Podczas poddawania ocenie takiej produkcji zwracam uwagę na to, o czym ona jest i jak jest zrobiona. Tutaj wiele filmów jest świetnie zrealizowanych. Trochę inaczej jest z przesłaniem, bo to zawsze jest dużo trudniejsza sprawa. Mamy sporo filmów trochę niedokończonych, zawieszonych, aczkolwiek w produkcji kinowej i takie się zdarzają.

Czy wśród konkursowych krótkometrażówek ma Pan jakiegoś „czarnego konia”, na którego sukces najmocniej Pan stawia?

Tak, aczkolwiek jestem właśnie tuż przed rozmową z innymi jurorami i nie mogę tego zdradzić. Jest kilka filmów, które bardzo się wyróżniają. Konkursowe krótkie metraże mają zróżnicowaną tematykę, a niektóre z nich są zrobione z nieprawdopodobnym rozmachem.

Rozmawiała: Magdalena Rudnicka, GŁOS DWUBRZEŻA

« »
© Festiwal Filmu i Sztuki Dwa Brzegi Kazimierz Dolny Janowiec nad Wisłą
Projekt i realizacja: Tomasz Żewłakow