Dobra passa polskiego kina trwa. „Zjednoczone stany miłości” Tomasza Wasilewskiego otrzymały prestiżowego Srebrnego Niedźwiedzia za najlepszy scenariusz.
Podobnie jak rok temu, kiedy Małgorzata Szumowska dostała nagrodę za reżyserię „Body/Ciało”, tak i tym razem Berlinale okazało się miejscem szczęśliwym dla naszych filmowców. Nie ma w tym raczej przypadku: niemiecki festiwal odwiedzają licznie polscy widzowie i przedstawiciele branży, a bliskość obu krajów sprawia, że polskie kino jest tu zwykle mile widziane. Bez wątpienia korzystamy też ze sławy „Idy”, dzięki której dostrzeżono w nim od dawna uśpiony potencjał. Pozostaje trzymać kciuki, by obecność polskich filmów w konkursie głównym Berlinale stawała się powoli normą.
Tomasz Wasilewski opowiedział przeplatające się ze sobą historie kilku kobiet mieszkających na małomiasteczkowym osiedlu początku lat 90. Jego feministyczna perspektywa współgrała z resztą nagrodzonych filmów, wśród których jeszcze dwa skupiały się na kobiecych bohaterkach: „Things to Come” Mii Hansen-Løve z Isabelle Huppert (najlepsza reżyseria) i „The Commune” Thomasa Vinterberga (najlepsza aktorka Trine Dyrholm).
Dwaj główni triumfatorzy to filmy poświęcone aktualnym problemom i pobudzające do politycznych i ekonomicznych dyskusji. Złoty Niedźwiedź trafił do faworyta, czyli „Fuocoammare” Gianfranco Rosiego: dokumentalnej opowieści o Lampedusie i toczącym się tam dramacie przybijających do brzegu imigrantów. Film Rosiego zachwycił widzów dyskrecją i wstrzemięźliwością w ujęciu tematu z pierwszych stron gazet. Srebrnego Niedźwiedzia – Wielką Nagrodę Jury otrzymał ponownie Danis Tanović (to samo wyróżnienie jury przyznało w 2013 roku jego „Senadzie”). „Death in Sarajevo”, dziejące się w setną rocznicę zabójstwa arcyksięcia Ferdynanda przez Gawriłę Principa w 1914 roku, stawia pytanie o rolę Bośni we współczesnej Europie i jej przynależność do europejskiej wspólnoty.
Najbardziej osobliwy uczestnik konkursu, czyli trwający 8 godzin „A Lullaby to the Sorrowful Mystery” Filipińczyka Lava Diaza, uhonorowano Nagrodą im. Alfreda Bauera dla filmu otwierającego nowe perspektywy. Jeśli twórcy potraktują to wyróżnienie jako poważną zachętę, to czeka nas wkrótce wysyp filmów, które będziemy musieli oglądać przez cały dzień. W przypadku niezwykłego dzieła Diaza nie sposób jednak uznać tego czasu za stracony.
Intensywny, blisko dwutygodniowy festiwal dobiegł już końca. Dział programowy Dwóch Brzegów szukał na Berlinale nowości, które warto pokazać na przełomie lipca i sierpnia w Kazimierzu Dolnym i Janowcu nad Wisłą. Przygotujcie się więc na pasjonujące filmowe niespodzianki!
Sebastian Smoliński, „Głos Dwubrzeża”
« „Ida” poszła po Oscara Odszedł Andrzej Wajda. Reżyser miał 90 lat »
ZNAJDŹ NAS