Kuba Czekaj należy do grona najciekawszych polskich reżyserów. Jego filmy budzą zachwyt na całym świecie, a powstające w jego głowie pomysły nagradzane są już na etapie produkcji. O najnowszym filmie reżysera, ,,Królewiczu Olch”, mówi się jako o wizualnym majstersztyku.
To historia młodego, niezwykle zdolnego chłopaka, żyjącego w dysfunkcyjnej rodzinie. Nastolatek pracuje nad teorią światów równoległych, a każdy etap tej pracy srogo nadzoruje autorytarna matka. Nie robi tego jednak z miłości do syna, ale z potrzeb czysto materialnych. Film Czekaja to obraz międzypokoleniowego konfliktu apodyktycznej rodzicielki i pragnącego normalnego życia syna. Chłopak chce, tak jak jego rówieśnicy, chodzić na imprezy, podrywać dziewczyny i jeździć na rolkach, tymczasem jest traktowany jak inwestycja na przyszłość i drogocenny towar. ,,Królewicz Olch” to dojrzałe, spójne i wyraziste dzieło. Pierwsze skrzypce w najnowszym filmie Kuby Czekaja grają emocje towarzyszące walce o wolność i samego siebie.
Na marginesie filmu z reżyserem, Kubą Czekajem rozmawia Magdalena Rudnicka.
Magdalena Rudnicka: Miłosz Drewniak, krytyk filmowy, powiedział kiedyś, że ,,rodzi się geniusz polskich kin” i miał tutaj na myśli Pana osobę. Wydaje mi się, że mamy w Polsce prawdziwy rozkwit młodych, reżyserskich talentów, by przywołać choćby Agnieszkę Smoczyńską, Jana Matuszyńskiego czy Tomasza Wasilewskiego. Czy czuje się Pan częścią tej pokoleniowej rewolucji?
Kuba Czekaj: Nie wydaje mi się. Ja po prostu robię swoje. A jak to jest dalej oceniane – to już nie jest zależne od nas. Twórcy zawsze poddawani są jakiejś ocenie, ale najważniejsze jest dla mnie spotkanie z widzem.
Bardzo wielu polskich twórców filmowych odnosi sukcesy za granicą. Czy Pan, jako reżyser, chciałby tworzyć filmy i być popularnym poza granicami Polski?
Myślę, że chciałbym się znaleźć tam, gdzie są możliwości. Nie chodzi jednak o to, że chcemy zrobić film za granicą, bo to nie jest tak, że robienie filmów za granicą jest lepsze lub gorsze, niż robienie filmów w Polsce. Najistotniejsze jest to, że poprzez kino możemy komunikować się z publicznością. Oczywiście, robienie filmów poza krajem daje dostęp do lepszego finansowania i umożliwia dotarcie do szerszej publiczności, ale są to dla mnie sprawy drugorzędne. Najważniejsze jest to, o czym chcemy opowiadać, co w nas siedzi. To musi być coś, co nie daje nam w nocy spać.
W swojej twórczości poruszał Pan już wiele kontrowersyjnych tematów – problemy z akceptacją własnego ciała, dojrzewanie, relacje z apodyktycznymi rodzicami. Czy jest taki temat, który bałby się Pan poruszyć ze względu na polską publiczność?
Nie ma takiego tematu. Uważam, że polska publiczność jest tak samo otwarta na eksperymenty, jak publiczność każdego innego kraju. W filmie nie chodzi o szerokość geograficzną, ale o pewną wrażliwość i otwartość na dane treści. Jeżdżąc po świecie, zarówno z „Baby Bump”, jak i z „Królewiczem Olch”, spotykałem i zwolenników, i przeciwników takiej twórczości. Nie oceniałbym naszego kraju jako kolebki zacofania, bo wcale tak nie jest. Będę bronił polskiej publiczności, bo nie odstaje od innych.
W jednym ze wcześniejszych wywiadów powiedział Pan, że „Baby Bump” i „Królewicz Olch” stanowią zapis stawania się przez Pana filmowcem. Czy teraz, po premierze obydwu filmów, czuje się Pan dojrzałym twórcą, czy nadal szuka Pan swojej drogi?
Uczucie towarzyszące temu, że robimy coś po raz pierwszy, jest wspaniałe i bardzo chciałbym się tego trzymać. Jest ono bardzo stymulujące i napędza do dalszej pracy. Mam nadzieję, że kolejne, najważniejsze filmy, są dopiero przede mną.
Czy Pana nowy projekt, „Sorry, Polsko” – nagrodzony już na festiwalu w Cannes – jest już w realizacji? Może Pan zdradzić nam więcej szczegółów?
Już nie mogę się tego doczekać. Jak na razie robimy wszystko, żeby skompletować budżet i przystąpić do realizacji. Ale, tak jak Pani wspomniała – jest to na razie projekt. A o planach i projektach trudno powiedzieć coś więcej, bo są one w sferze marzeń.
Rozmawiała: Magdalena Rudnicka, GŁOS DWUBRZEŻA
KRÓLEWICZ OLCH | reż. Kuba Czekaj, 2016 | sekcja ŚWIAT POD NAMIOTEM, | 30 lipca 2017, 15:00, Kino Lubelskie
« Niedziela na Dwóch Brzegach Tylko dla dziewczyn? »
ZNAJDŹ NAS